PoważnieNiepoważny
1984
George Orwell - Rok 1984

AUTOR: George Orwell
TYTUŁ: Rok 1984
GATUNEK: science-fiction, powieść polityczna, powieść antyutopijna
DATA WYDANIA: 05.04.2022r.
WYDAWNICTWO: Rebis
ISBN: 978-83-818-8433-4
ILOŚĆ STRON: 352
OCENA: 10/10
"WOJNA TO POKÓJ WOLNOŚĆ TO NIEWOLA NIEWIEDZA TO SIŁA"
Rok 1984 znajduje się chyba we wszystkich możliwych rankingach książek, które nie tyle wypadałoby, co po prostu trzeba przeczytać przed śmiercią. Od paru lat figuruje na liście obowiązkowych lektur szkolnych na etapie licealnym. Nie wszędzie jednak. Np. w takim angielskim Northampton, orwellowskiemu dziełu przypięto łatkę pozycji, której treść może zostać odebrana jako obraźliwa i wywołująca stan zdenerwowania oraz negatywnie wpływać na studentów. Do 1987 roku jako pozycja zakazana w ZSRR, a od 1981 np. na Florydzie, za treść prokomunistyczną i odniesienia o charakterze seksualnym. Od niedawna jej sprzedaż zakazana również na Białorusi. Cóż takiego zatem zawiera ta powieść, jaką wizję ubrał w słowa Orwell ponad 70 lat temu, że tąpnięcie stwórcze wywołuje nadal reperkusje na całym świecie? Prawdę niestety. Tak należałoby w skrócie odpowiedzieć.
Mamy rok 1984. Z siedmiu znanych kontynentów zrobiło się trzy, konkurujące ze sobą na wszystkich możliwych płaszczyznach, z częścią „niczyją” mniej więcej po środku. Eurazja – zajmująca tereny całej dzisiejszej Europy oraz obfitą azjatycką północ, WschodoAzja, której pozostała praktycznie cała Azja południowo-wschodnia oraz Oceania, do której należą obydwie Ameryki, południowa część Afryki i Australia. To właśnie na tej ostatniej skupił się Orwell przed rokiem 1949, w którym to postawił w powieści ostatnią kropkę i pokazał ją póki co Wielkiej Brytanii.
"Oceański" ustrój angsoc (w nowomowie, angielski socjalizm) podzielony jest na trzy struktury polityczne. Partia Wewnętrzna – najmniej liczna, ale najlepiej żyjąca. Członkowie tej części mają dostęp do szeregu benefitów, niedostępnych w pozostałych częściach. Mieszkają w godnych warunkach, a o ich dobrobyt dba pośrednio służba. Partia Zewnętrzna – liczniejsza, realizująca pomysły Partii w każdym z pięciu Ministerstw – Miłości, Prawdy, Obfitości, Pokoju oraz Zwycięstwa. Jej członkowie nie mają tak dobrze jak ci z wewnętrznej. Muszą zadowolić się zdecydowanie gorszym jedzeniem i pomieszkiwać w obskurnych blokach lub hotelach robotniczych. Cała Partia rządząca to zaledwie 15% społeczeństwa Oceanii. Cała reszta została tu określona mianem proli – najliczniejsza oraz najniżej położona warstwa społeczna, zaniedbana i dyskryminowana, bez dostępu do przywilejów, towarów znośnej jakości, ale z jako taką względną wolnością, chociaż mówiąc o jakiejkolwiek wolności przy okazji recenzji orwellowskiego świata, dopuszczamy się dosyć mocnego nadużycia. Wygląda nudno i znajomo, prawda? Bo czymże różni się niby ten świat od tego za oknem? Mamy przecież partię rządzącą, która spija śmietankę z kawy zrobionej przez tych na niższych szczeblach, a cała rzesza ludzi dostarcza pod przymusem składników, aby ta kawa mogła być w ogóle zaparzona. Paradoksalnie nie trzeba się uważnie wczytywać, żeby zauważyć jak bardzo orwellowski świat podobny jest do aktualnego, jednocześnie dzięki Bogu, jak bardzo się od niego (jeszcze) różni.
Rok 1984 to podróż do najsłynniejszej literaturowej dystopii. Do świata, w którym panuje wszechobecna cenzura, a ludzie inwigilowani poprzez teleekrany są odarci z wolności i prywatności. Technologia nie rozwinęła się na szczęście tak bardzo, aby znać ludzkie myśli, ale Partia używa doskonałych ku temu narzędzi, aby owe myśli kształtować, a za każdą „myślozbrodnię”, czy „gębozbrodnię”, którą zdradził choćby grymas, lub jego brak w momencie, kiedy był wymagany, karać „ewaporacją”, czyli wymazaniem z rzeczywistości, krótko mówiąc. Podczas codziennych Dwóch Minut Nienawiści, każdy członek Partii ma obowiązek wyklinać podłego rewolucjonistę, Goldsteina, chwaląc jednocześnie Wielkiego Brata, stwórcę obecnego ustroju. „Sobizm” - chęć zaznaczenia własnej indywidualności poprzez spędzanie czasu na tym, na czym chcemy go spędzać sami, nie jest tu tolerowany. Partia dla dobra społeczeństwa walczy z każdym przejawem potencjalnego buntu i próbą zachowania wspomnień z czasów sprzed wprowadzenia nowego ustroju poprzez wprowadzanie tzw. „nowomowy”. Mianowicie wycofania z powszechnego użycia słów niepotrzebnych wzorowemu obywatelowi. Wszystko to na korzyść Partii oczywiście. Mniejszy zasób słownictwa, to mniejsze możliwości ubrania w słowa myśli potencjalnie niebezpiecznych, a w konsekwencji ograniczone myślenie. Człowiek ograniczony myślowo nie będzie przecież dociekał po co i dlaczego robi to, co robi tylko skutecznie realizował partyjny plan. Trująca indoktrynacja zaczyna się już na etapie wczesnoszkolnym, zatem wszystko to, co jakimś cudem nie zostało wychwycone przez teleekrany, powinno być dostrzeżone przez dzieci. Te więc śmiało donoszą na rodziców. Idealny partyjniak ma obowiązek „dwumyślenia”, czyli dostosowania zachowania do aktualnej sytuacji, z korzyścią dla Partii, wierząc i wyznając jednocześnie dwa skrajnie odmienne poglądy na dany temat. Paradoskalnie więc trzeba lawirować pomiędzy byciem niezbyt mądrym, ażeby uniknąć niesłusznych podejrzeń lub co gorsza ewaporacji, a byciem na tyle mądrym, aby móc normalnie wykonywać swoją pracę.
Szarych i nijakich mieszkańców orwellowskiego świata trudno ocenić. Każdego znamy jedynie powierzchownie i na każdego należy patrzeć poprzez pryzmat wypranego mózgu. Lukę w systemie udaje się znaleźć niejakiemu Winstonowi Smithowi, 39-letniemu pracownikowi Bloku Zwycięstwa, który wydaje się być tu protagonistą. Czy jednak w świecie tak mocno ocenzurowanym, nieustannie inwigilowanym i bombardowanym coraz to nowszą porcją propagandy, w świecie, w którym każdym człowiekiem sterują niewidzialne partyjne sznurki, a powszechnym stanem psychicznym musi być kontrolowany obłęd, jest możliwe jakiekolwiek obejście systemu, nie wychwycone przez oko Wielkiego Brata?
Termin całkowitego zwycięstwa Partii szacowany jest na rok 2050. Podczas wymiany pokoleniowej prawdziwa przeszłość świata zostanie całkowicie zapomniana i nadpisana przez tą narzuconą przez rządzących. W momencie czytania tych zaledwie 350 stron jest nadal rok 1984, a niektóre przedmioty, jednostki, zachowania, nadal otacza blada aura przynależności do epoki zupełnie odmiennej od obecnej. Jest zatem jeszcze szansa na odwrócenie biegu wydarzeń?
"Kto panuje nad przeszłością, ten panuje nad przyszłością, kto panuje nad teraźniejszością, ten panuje nad przeszłością."
Orwell ze swoim ponadczasowym rokiem 1984 nawet po śmierci panuje nad czasem!