top of page
  • Zdjęcie autoraPoważnieNiepoważny

American dream?

Peter Luk - American Greed. Co widziały oczy szofera limuzyn w USA?

 

AUTOR: Peter Luk


TYTUŁ: American Greed. Co widziały oczy szofera limuzyn w USA?


GATUNEK: Biografia/ Autobiografia/ Pamiętnik


DATA WYDANIA: 04.11.2021r.


WYDAWNICTWO: NOVAE RES


ISBN: 978-83-821-9530-9


ILOŚĆ STRON: 226


OCENA: 5/10





 

Krótka historia o tym jak był sobie biznes. I to całkiem nieźle prosperujący biznes. A potem przyszedł UBER z LYFTem i wszystko zepsuli.


Stany Zjednoczone Ameryki to taka ludzka bajaderka. Jeden wielki zlepek przeróżnych narodowości, ras, wyznań, klas społecznych itp., z których każdy w mniejszym bądź większym stopniu stara się zaistnieć w taki, czy inny sposób. Nie powinno zatem dziwić, że również wielu Polaków swego czasu rzuciło się na głębokie wody american dream i mimo, że wielu z nich zatraciło się i utonęło, tyle samo dopięło swego i teraz oprócz kupy forsy, wyposażeni są przede wszystkim w bagaż doświadczeń, z których mogą do woli korzystać. Kimś takim zdaje się być Peter Luk – autor zebranych w książkę wspomnień o tym, jak to pracował jako szofer i czego się napatrzył przez te ponad 30 lat jeżdżenia po dzielnicach Manhattanu.


Peter przywędrował do Stanów jeszcze zanim wpadł na pomysł podjęcia pracy jako kierowca. Mimo iż język znał na poziomie gorzej niż zadawalającym, chętnie podejmował się prac na przeróżnych stanowiskach. Znalazł żonę, założył rodzinę, a ogromne samozaparcie, motywacja, predyspozycje bardziej psychiczne niż fizyczne (chociaż oba rodzaje przy pracy szofera, jak się dowiadujemy są równie pożądane) pozwoliły mu na zaczepienie się w limo businessie i… pozostanie w nim na lata.


W przypadku podjęcia nowej pracy, zazwyczaj jest tak, że jako „świeżak” trzeba przetrwać pierwsze kilka dni/tygodni a niekiedy nawet miesięcy. Żeby się wdrożyć w temat, wypracować sobie potrzebne nawyki, przywyknąć i stać się częścią systemu. Kiedy pierwszy wielki stres opada, potem jest już z górki. Jednak nie w przypadku amerykańskiej szoferki. Jeśli chcemy wierzyć autorowi, to z dnia na dzień wspinał się on na coraz bardziej strome szczyty kariery, a o przywyknięciu do czegokolwiek mógł zapomnieć.


American Greed opowiada o tym, co trzeba umieć żeby zaczepić się w amerykańskiej szoferce i przedstawia przede wszystkim trudy z tym związane. Jak wyglądają relacje szef - pracownik, pracownik - pracownik, szef firmy A – szef firmy B, szef – służba prawa, służba prawa – pracownik itd… Z książki dowiedziałem się jak mniej więcej wygląda Manhattan. Mniej więcej, ponieważ autor szasta numerami i nazwami ulic oraz najbardziej znanych miejsc w tej części Ameryki, jakbyśmy byli tam z nim kilkadziesiąt lat wstecz, a teraz tylko sobie przypominali. I w sumie to jestem zadowolony, bo jedyny Manhattan jaki kiedykolwiek będę miał szansę zobaczyć to ten owocowy z zamrażarki. Peter Luk uzmysłowił mi, że żeby kasę zarobić, wpierw trzeba ją mieć. Na samochód, na paliwo, na serwis. Firma niestety nie pokrywa kosztów. Praca przy dowożeniu „szych” gdziekolwiek zechcą często wiąże się z uszczerbkiem na zdrowiu, a niekiedy śmiercią kierowcy. Jeśli chcieć wierzyć autorowi, z usług UBERa, na który musiał się przerzucić, nie chcąc wylądować na bruku korzystają same typy spod ciemnej gwiazdy i to im poświęcił kilkadziesiąt kilku zdaniowych wzmianek bardziej w formie narzekania niż obiektywnej oceny. Jeśli śmierdziel to na pewno przyjaciel z Afryki. Jeśli bogaty skąpiec to na pewno Żyd. Jeśli brudas to na pewno Arab. Jeśli złodziej i morderca to na pewno czarnoskóry. Czytając książkę można odnieść wrażenie, że biały człowiek nie jest w Ameryce ani mile widziany ani specjalnie lubiany, a Stany nie wiadomo dlaczego chylą się ku upadkowi. Ale to jest oczywiście wynik pracy poprzednich rządów.


Jest tyle samo przesłanek ku temu żeby wierzyć autorowi książki, co nie wierzyć, dlatego nie mi oceniać jego szczerość na papierze. American Greed kończy się znakomicie wykonanymi zdjęciami przedstawiającymi charakterystyczne miejscówki Manhattanu. Autor wspomina, że miał okazję wozić gwiazdy, dlatego skupienie się bardziej na opisie tego jak wyglądała sama podróż z miejsca A do miejsca B, o czym wtedy rozmawiano i jakie emocje towarzyszyły autorowi, zamiast narzekania na 24-godzinne korki i drożyznę to coś, czego mi w tej pozycji zabrakło.

7 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
bottom of page