- Aga K.
"Córka z Włoch" Soraya Lane
tytuł: "Córka z Włoch"
tytuł oryginału: "The Italian Daughter"
cykl: "Utracone córki", tom 1
autor: Soraya Lane
tłumaczenie: Anna Esden-Tempska
data wydania: 2023-03-08
wydawca: Wydawnictwo Albatros
liczba stron: 352
ISBN:978-83-67513-22-7

"Córka z Włoch" zachęciła mnie do siebie trzema rzeczami (kolejność przypadkowa): przepiękną okładką, opisem zapowiadającym opowieść o tajemnicach przeszłości, a także porównaniem do twórczości Lucindy Riley, jakim jest reklamowana ta historia. Chociaż w tej ostatniej kwestii miałam pewne obawy, bo z doświadczenia wiem, że często takie porównania bywają na wyrost, a jako fanka twórczości tej, niestety nieżyjącej już autorki, wiem, że trudno podrobić jej styl i klimat, jaki mają jej opowieści. Sięgnęłam więc po "Córkę z Włoch" Sorayi Lane z nadziejami i oczekiwaniami - czy je spełniła?
Lily, młoda Angielka, po pracy w australijskiej winnicy, przybywa do ojczyzny na krótki urlop. Ma zamiar następnie podjąć pracę we Włoszech, w rodzinnej winnicy z tradycjami. Niespodziewanie, w rodzinnym domu znajduje list skierowany do potomków jej babki. Podąża za nim do kancelarii adwokackiej, gdzie dowiaduje się, że urodziła się w przytułku dla niezamężnych kobiet, Hope House. Zaskoczona dziewczyna otrzymuje też tajemnicze pudełko, które zawiera wskazówki dotyczące pochodzenia jej przodkini, a więc też rodzinnego dziedzictwa. Okazuje się, że prowadzą one do Włoch...
"Córka z Włoch" to pierwszy tom cyklu "Utracone córki", myślałam więc, że będzie nie tylko historią jednej z tytułowych córek, ale też wprowadzeniem w historię wspomnianego wyżej Hope House, czyli przytułku dla niezamężnych kobiet prowadzonego przez tajemniczą Hope. Niestety, nie dowiedziałam się o nim za wiele, być może w kolejnych tomach będzie coś więcej na ten temat. Za to najbardziej rozwiniętym wątkiem powieści był ten dotyczący Lily, młodej winiarki, próbującej odkryć tajemnice z przeszłości, pochodzenie swojej babci, ale też własną tożsamość.
Niestety, mam wrażenie, że zarówno jej historia, jak też opowiadane równolegle losy Estee zostały potraktowane nieco zbyt płytko, nakreślone bez zagłębiania się w niuanse, zbyt szybkie. Wydaje mi się, że autorka chciała opowiedzieć wiele, ale jednocześnie nie zanudzić czytelnika, przez co na przykład interesujące mnie wątki z przeszłości zostały bardzo skrócone, spłycone, przyśpieszone, przez co wydawały się niedokończone, mimo wyraźnego ich zakończenia. Sporo w tej książce też stereotypów, pewnej naiwności w budowaniu historii, jest też ckliwość i niezrozumiałe decyzje.
Zabrakło mi za to szczególnego klimatu, jaki bywa w opowieściach prowadzonych w tak nietypowych miejscach jak ta. Owszem, mamy tu włoską winnicę, mamy La Scalę, mamy tajemniczy dom adopcji, ale nawet im autorka poświęciła jedynie niezbędne minimum. Mogła zbudować z tego nastrojową opowieść, pokazać czytelnikom miejsca im nieznane, przenieść do innej rzeczywistości, zbudować barwne, warte uwagi tło. A tu niestety, wyszło blado. Nie była to też specjalnie wciągająca lektura, choć niewątpliwie czytało mi się ją bardzo szybko, być może dlatego, że autorka posługuje się bardzo prostym, przystępnym stylem, a całość jest dość dynamiczna, skupiona bardziej na dialogach, niż opisach.
Z twórczością Lucindy Riley ta książka ma wspólną dwutorową narrację i historię pełną tajemnic przeszłości, zawierającą też wątki poszukiwania tożsamości. Niestety, do powieści wspomnianej autorki "Córce z Włoch" trochę jej brakuje. Pomysł na historię był świetny, jednak wykonanie nie do końca mnie przekonało. Mam wrażenie, że była dość naiwna, taka bajkowa - zbyt wiele się w tej książce układa praktycznie bez większego wysiłku. Jak wspomniałam wyżej zabrakło mi też zagłębienia się w historię. Gdybym nie miała wobec tej książki tak dużych oczekiwań, prawdopodobnie odebrałabym ją znacznie lepiej. Niestety, w podniesieniu do powieści Lucindy Riley, zwłaszcza cyklu "Siedem sióstr" wypada bardzo blado, zresztą podobnie jak do twórczości Kristin Hannah, z którą też jest porównywana.
Bardzo żałuję, że "Córka z Włoch" okazała się tylko poprawną książką, bo naprawdę miała predyspozycje żeby stać się czymś więcej - pełną emocji, nastrojową historią o poszukiwaniu tożsamości, o przeszłości, o trudnych wyborach... Zabrakło mi dopracowania, przydałoby się jeszcze gdzieś tak 200 stron, żeby rozwinąć tę opowieść w sposób zadowalający. Myślę jednak, że mimo to sięgnę po kolejne powieści z tej serii, bo pomysł na nią jest wart uwagi. Być może następne tomy będą bardziej dopracowane i złożą się na interesującą całość. A przynajmniej taką mam nadzieję ;).
Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Albatros - współpraca barterowa
#córkazwłoch #utraconecórki #sorayalane #wydawnictwoalbatros #powieśćobyczajowa