PoważnieNiepoważny
Długi powrót do domu
Homer - Odyseja

AUTOR: Homer
TYTUŁ: Odyseja
TYTUŁ ORYGINAŁU: Ὀδύσσεια
GATUNEK: klasyka
DATA WYDANIA: 12.10.2022r.
WYDAWNICTWO: MG
ISBN: 978-83-7779-845-4
ILOŚĆ STRON: 296
OCENA: 10/10
Obecnie dysponujemy jedynie poszlakową wiedzą na temat tego kto był tym pierwszym aojdą, który wyśpiewał Odyseję (wygodnie autorstwo przypisuje się Homerowi, aczkolwiek wg niektórych źródeł, on jedynie rozpowszechnił heksametrem to, co wg antycznej ustnej tradycji epickiej było przekazywane od dawna). Kto ją potem spisał i czy niczego nie przegapił (być może również Homer?), a także kiedy dokładnie jej stworzenie pojawiło się na kartach historii – nie wiadomo. Bez względu na wszystko (nawet na to, czy Homer w ogóle istniał, bo to również poddawane jest w wątpliwość) zapis losów Odyseusza jest dziełem ponadczasowym. Chcąc wierzyć badaczom, pierwszeństwo w europejskim tłumaczeniu dzieła przypisuje się Lucjuszowi Liwiuszowi Andronikowi. Gość zrobił to podobno w pierwszej połowie III wieku p.n.e. zatem „euro-Odyseja” ma już ponad 2000 lat. Zapiski dotyczące początku jej rozpowszechniania „w oryginale” datowane są na 8 wiek p.n.e. Wtedy też musiał żyć Homer.
Odyseja to składający się z 24 ksiąg grecki epos, opisujący wydarzenia, jakie miały miejsce po wojnie trojańskiej. Itaka boryka się z problemem bezkrólewia. Mija już 20 rok od czasu, kiedy Odyseusz opuścił dom i wyruszył pod Troję. Zdecydowana większość itackiej społeczności uważa władcę za poległego, w związku z czym domaga się wybrania nowego króla. Część z nich okupuje domostwo samego Odysa, trwoniąc jego dobytek na zabawach. Zalotnicy oprócz przejęcia tronu, mają także nadzieję na rękę Penelopy – żony dawno niewidzianego władcy.
Historię rozpoczyna inwokacja wszechobecnego i wszechwiedzącego narratora, w której zwraca się on do bogów o natchnienie, aby jak najlepiej oddać słowem faktyczny stan rzeczy. Niedługo potem jesteśmy świadkami jak syn Odyseusza – Telemach wyrusza w podróż aby zdobyć jakiekolwiek informacje o zaginionym ojcu. Po czwartej księdze stoimy już obok narratora bezpośrednio przy Odysie. Śledzimy więc jego losy na bieżąco, bądź słuchamy jego opowieści.
Nie miałem przyjemności czytać Odysei w jednym z najlepszych według internautów przekładów na język polski. Tym bardziej tej przyjemności nie miałem, jeśli chodzi o oryginał. Nie mam zatem porównania, jednakże tłumaczenie Pana Lucjana Siemieńskiego wydaje się być naprawdę w porządku. Zrozumienie epickiej historii nie było dla mnie tak trudne, jak za czasów matury, kiedy pisząc m.in. o Odysei przy okazji tematu: „Motyw podróży w różnych tekstach literackich” musiałem posiłkować się opracowaniami. Fakt, że od matury minęło sporo czasu, a mi udało się wskoczyć te kilka szczebelków wyżej w myśl rozwoju, w związku z czym przyswajam literaturę inaczej niż wtedy, ale homerycka epika bez względu na tłumaczenie, nie jest tekstem do miłego poczytania do poduszki. To wymaga skupienia.
To, co podobało mi się podczas czytania to niezaprzeczalny talent „bajdurzeniowy”, który od prawie 3000 lat miewał wzloty i upadki, w kolejnych pokoleniach był mniej lub bardziej wyraźny, jednak ostatecznie z przykrością trzeba przyznać – pikuje w dół. Gdyby nie te kilkanaście (może kilkadziesiąt) nazwisk, które na przestrzeni tychże lat opanowały mistrzostwo w wymyślaniu epickich historii oraz ich przekazywaniu, a dla których natchnieniem były dzieła Homera, dziś zgnuśnielibyśmy do reszty. Postaci stworzone przez Homera stały się ponadczasowe i urosły do rangi archetypów i symboli. Penelopa – wierna żona, Odyseusz – wędrowiec, pielgrzym. Jakże aktualne w dzisiejszych czasach jest również powiedzenie „hulaj dusza piekła nie ma”, które w sumie można odnieść do trwonienia odysowego przybytku przez setkę zalotników, podczas jego nieobecności. Powrót do Itaki, jako symbol osiągnięcia długo oczekiwanego celu oraz przyjemny koniec wędrówki. Na koniec – odzwierciedlenie polskiej mentalności w akcie błagania bogów o pomyślność dla swoich i klęskę dla wrogów. „Boże spraw, żebym ja miał, a „somsiad” nie miał”, chociaż to bardziej jest chyba widoczne w drugim z homerowskich poematów – Iliadzie.
Podsumowując i spłycając, Odyseja rzuca dziwne światło na główną część greckiego Panteonu. Bogowie lubią sterować ludźmi i jednak są przekupni, a ponadto niekoniecznie wszechwiedzący, ponieważ człowiek – jak pokazał Homer – może ich łatwo oszukać. Nie wiem nadal jak to działa, ale wg ludności przewijającej się przez ten epos, to nie tylko bogowie wpływali na losy ludzkie, ale ludzie wpływali także na decyzje bogów. Wyruszasz na otwarte morze? Zabij baranka, a najlepiej kilka. To spodoba się bogom. Nie jesteś pewien przyszłości? Zabij koźlątko, a najlepiej kilka. To spodoba się bogom. Chcesz czegokolwiek innego, czego sam nie możesz teoretycznie zdobyć? Zabij cielaczka, a najlepiej kilka. Bogowie ci to dadzą. Chcesz zesłać plagę na swoich wrogów? Zabij… itd. Tylko co, kiedy ów wróg chce twojej klęski i zabije tego dwa razy więcej? Najlepiej jeśli zwierzaki będą młodziutkie. To bardziej się bogom podoba. Homer nie włożył jednak w usta żadnego z bogów ani jednej wypowiedzi, mogącej brzmieć: wow, Odyseuszu! To jagniątko spaliłeś bardzo ładnie! W nagrodę masz tu obietnicę, że przepłyniesz bezpiecznie morze. PS: Posejdona biorę na siebie.
Ile odysowych przygód, tyle interpretacji w myśl symboliki. Biedny Polifem nikomu nie szkodził. Żył sobie na wyspie i pasł owieczki. Jeśli dobrze zrozumiałem to nawet ich nie jadł, a żywił się mlekiem i serem od nich pozyskanymi. W momencie, w którym gdziekolwiek pojawia się człowiek, możemy spodziewać się obrotu spraw najgorszego z możliwych. I pojawia się taki Odys ze zgrają. Polifem oślepiony, zhańbiony, zwyzywany, a trzoda skradziona, zjedzona i popalona dla bogów. Czy to na pewno odległa fikcja? Bo podobieństwo do XXI wieku jest aż nazbyt zauważalne.
Kiedy Odyseusz wraca do Itaki planuje odrobić sobie roztrwoniony przez zalotników majątek… na grabieży. Logiczne. I tak w tym wszystkim pomoże mu zapewne Atena. Gdyby jednak Posejdon chciał go podczas przyszłych podróży potopić, zawsze się przecież znajdzie jakaś krowa do spalenia, prawda?
Odyseja wydana przez wydawnictwo MG w tłumaczeniu Pana z nazwiska wymienionego wyżej, oprócz morskiej szaty graficznej oraz triery na okładce, wyposażona została w cudne szkice Theodoora van Thuldena. Nie oddają one w pełni (a czasem w ogóle) tego, o czym aktualnie czytamy, ale dają jako takie wyobrażenie odnośnie do czytanej historii.