PoważnieNiepoważny
Frank Herbert - Diuna. Powieść graficzna. Księga II
Muad'dib

AUTOR: Frank Herbert
ADAPTACJA: Brian Herbert, Kevin J. Anderson
ILUSTRACJE: Raul Allen, Patricia Martin
TYTUŁ: Diuna. Powieść graficzna. Księga II
GATUNEK: Fantasy/science-fiction
DATA WYDANIA: 04.10.2022r.
WYDAWNICTWO: Rebis
ISBN: 978-83-8188-592-8
ILOŚĆ STRON: 176
OCENA: 7/10
Kiedy otrzymałem drugi tom graficznej powieści Diuny z nic dla mnie jeszcze nieznaczącym podtytułem Muad’dib – jak się z treści okazało – oznaczającym w mowie Fremenów jakieś dziwne podobne do myszoskoczka stworzonko przemierzające Arrakis – byłem zadowolony, ale i zdziwiony. Zadowolony dlatego, że Diuna w wersji graficznej wygląda przepięknie. Zdziwiony – początkowo dlatego, że od momentu, kiedy trzymałem w rękach pierwszy tom, aż do teraz, kiedy trzymam drugi minęło bardzo niewiele czasu. Potem zdziwiłem się jeszcze bardziej, kiedy uświadomiłem sobie, że premiery obu tomów dzieli długie półtora roku. Szybko zleciało. Bardzo szybko.
Witamy się z Brianem Herbertem, Kevinem J. Andersonem, Raulem Allenem, Patricią Martin oraz oczywiście "diunoprotoplastą" – Frankiem Herbertem ponownie przy okazji Diuny vol.2 jeśli można to tak nazwać. Bardzo miło powitać artystów, których praca zdecydowanie cieszy od lat oko czytelnicze. Na Rebisowego Muad’diba w przełożeniu Marka Marszała i Sławomira Folkmana patrzy się tak samo przyjemnie, jak patrzyło się (i nadal patrzy) na Księgę pierwszą. Ten festiwal kolorów tak przyjemnie koi umysły, że zanurzanie się w ten niewątpliwie bardzo trudny herbertowski świat jest jak relaksacyjna kąpiel w domowym zaciszu. Znana z pierwszej księgi konwencja zmiany kolorystyki wprost proporcjonalnie do zmiany klimatu, miejsc oraz rodów, przedstawianych aktualnie w powieści została utrzymana. Wszelkie odcienie niebieskiego, które towarzyszą Atrydom – tu kojarzą się z ciepłą tajemniczą nocą. I słusznie. Paul wraz z matką przez całą powieść uciekają przez pustynną Arrakis przed Harkonnenami, ukrywając się jednocześnie przed czerwiami. Schronienie dają im wspomniani wcześniej Fremeni, jednak wcielenie do ich grona wiąże się z pewnymi wyzwaniami. Wyraziste barwy czerwieni, pomarańczy, brązu, ale i czerni to czas Harkonnenów. Baron Vladimir w tej części kontynuuje swoje intrygi i knucie, mające doprowadzić do szybkiego schwytania młodego Atrydy. Sposób ukazania jego wielkości i wpływów wprawiał w drżenie zarówno na wielkim ekranie, jak i na kartach powieści, zatem twórcom jednym i drugim znakomicie udało się tę postać przeskalować.
Niestety w dalszym ciągu sposób przedstawienia losów protagonistów i antagonistów razi w oczy. I nie wiem czy jest to wynik upchnięcia kilkunastotomowej Diuny w trzy stosunkowo cienkie tomy, wynik przekładu, czy sposób mega uproszczenia zawiłego świata. W księdze drugiej proporcja części oglądanej i części czytanej przeważa zdecydowanie na korzyść tej pierwszej. Cieszymy zatem oko malowniczym światem, ale to, co sam Herbert rozciągnął na niekiedy kilkaset stron, tu dostajemy na dwóch kartach. I nie jest to tak proste, jak mogłoby się wydawać, ponieważ zazwyczaj, na tych kartach znajduje się krótki opis, który wnet wyłapią jedynie psychofani gatunku, albo osoby, które grubą Diunę mają już za sobą. W dodatku przebrnięcie przez pozycję od pierwszej do ostatniej strony zajmuje jakieś pół godziny przy podziwianiu komiksowej kreski oczywiście.
Podsumowując – powieść graficzna nie stanowi godnego zamiennika pełnoprawnego, opasłego pierwowzoru, a jedynie bardzo dobrą przypominajkę, w momencie, kiedy nie do końca pamiętacie główne wątki i nie macie czasu na to, aby ponownie przeczytać pierwowzór. Muad’dib od strony szaty graficznej intryguje, skłania do refleksji, doskonale oddaje klimat, ale od strony czytanej, bardziej śmieszy niż ciekawi.