top of page
  • Aga K.

"Miłosne tajemnice" Julia Quinn




tytuł: "Miłosne tajemnice"
tytuł oryginału: "Romancing Mister Bridgerton"
seria: "Bridgertonowie" , tom 4 
autor: Julia Quinn 
tłumaczenie: Aleksandra Jagiełowicz
data wydania: 2021-11-16  
wydawca: Zysk i S-ka 
liczba stron: 464
ISBN: 978-83-8202-404-3

Dlaczego sięgnęłam po czwarty tom serii o Bridgertonach, skoro poprzednie tomy mnie rozczarowały? Odpowiedź jest prosta - tym razem na wyborze lektury zaważyła moja ciekawość. Po prostu zastanawiałam się już wcześniej jak potoczy się wątek miłosny postaci, które mnie zaciekawiły, kiedy pojawiały się na drugim planie w innych książkach z serii i skoro pojawiła się możliwość dowiedzenia się czegoś więcej, sięgnęłam po nią bez zastanowienia. Oczywiście nastawiłam się też odpowiednio do tej lektury, tj. nie oczekiwałam, że będzie to książka, która w jakiś sposób mnie zachwyci, przygotowałam się na mało subtelne sceny erotyczne i dość prostą akcję. Czy to pomogło mi lepiej odebrać "Miłosne tajemnice"? Zapraszam na kilka słów o tej książce.


Głównym bohaterem tej historii jest Colin, trzeci z rodzeństwa Bridgertonów, równie przystojny jak bracia, za to mający więcej uroku, dzięki czemu jest mu więcej wybaczone. Jego matka bezskutecznie nalega na to, żeby się w końcu ustatkował i osiadł w bezpiecznej małżeńskiej przystani, w końcu już jest po 30-tce, on jednak woli podróżować po świecie. Penelopa Featherington, niepozorna przyjaciółka Bridgertonów, jest z kolei od dawien dawna zakochana w Colinie, bez wzajemności. Po jego powrocie z kolejnej podróży wiele się zmienia, okazuje się, że oboje mają swoje tajemnice, które mogą zaważyć nie tylko na ich znajomości...


Przy okazji lektury poprzednich części serii zauważyłam, że autorka stara się każdemu z rodzeństwa Bridgertonów podarować nieco inną historię miłosną - był już więc romans, który zaczął się od pewnego wygodnego dla obojga układu, była relacja hate-love, była też luźna interpretacja historii Kopciuszka. Tym razem pani Quinn postanowiła postawić na kolejną klasykę romansową, a więc na romans, który zaczyna się od przyjaźni między bohaterami.


Trochę smaczku całej historii dodaje fakt, że w tym tomie wreszcie dowiadujemy się kto jest Lady Whistledown, autorką gazetki plotkarskiej, którą zaczytują się londyńskie elity. Fragmenty tej kroniki towarzyskiej urozmaicają kolejne tomy przygód Bridgertonów, więc ciekawie było też poczytać o kulisach jej powstania i motywacjach osoby, która stworzyła tę niecodzienną .Oczywiście ci, którzy oglądali serial na podstawie pierwszego tomu tej serii znają już odpowiedź na to pytanie, ale pozostali mogą być zaskoczeni.


Wbrew pozorom, chociaż to dość prosta i przewidywalna historia, zdarzają się w niej całkiem dobre i ciekawe momenty. Podoba mi się choćby postać Penelopy, jej charakter, jej motywacje, sposób patrzenia na życie, ale też jej rozwój z zahukanego podlotka, w kobietę pewną swoich pragnień i mającą jakiś cel w życiu. Drugą rzeczą, która mi w tej książce przypadła do gustu było to jak naturalnie rozwija się związek pomiędzy głównymi bohaterami. Oczywiście został on okraszony mało powściągliwymi, dosłownymi, harlequinowymi scenami erotycznymi, na szczęście tym razem jest ich mniej niż przy poprzednich tomach i można je na spokojnie pomijać, bez utraty wątku. Nie wpływały więc na płynność czytania. Ogólnie, dzięki przystępnemu stylowi narracji i obfitości dialogów, całość jest dla czytelnika bezproblemowa w odbiorze.


Pomijając tanią erotykę, która gdzieś się zaplątała w historię głównych bohaterów, był to całkiem sympatyczny, niepozbawiony humoru sytuacyjnego, prosty i przyjemny w odbiorze romans. Nie ma w tej książce może nic, co by zostało z czytelnikiem, nie ma w niej specjalnej wartości literackiej, ale może być nieskomplikowaną, bezpretensjonalną rozrywką, powieścią, która oderwie nieco od rzeczywistości i wrzuci w uproszczoną wersję XIX-wiecznej Anglii, gdzie elity spędzają czas na nic nie wnoszących spotkaniach towarzyskich, a najważniejszą rzeczą jest znalezienie dobrej partii.


Czy jest to książka godna polecenia? I tak i nie. Tak, dla osób, które lubią takie proste, typowe romanse, osadzone w dawnych czasach. Nie, bo są jednak inne, lepsze książki w tym gatunku. Ja zaspokoiłam swoją ciekawość odnośnie losów Colina i Penelopy, więc po tym względem jestem zadowolona z tej lektury. Czytało mi się też bardzo szybko i z zainteresowaniem, a zarazem bohaterowie nie denerwowali mnie tak bardzo, jak przy okazji lektury poprzednich tomów. Według mnie to najlepsza książka spośród czterech pierwszych tomów serii, co nie znaczy, że jest to bardzo dobra powieść, po prostu wyróżnia się na tle poprzednich historii.

#bridgertonowie #miłosnetajemnice #juliaquinn #zyskiska #romans

26 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
bottom of page