- mkcelinska
Sydonia. Słowo się rzekło - Elżbieta Cherezińska
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Data wydania: 2023-02-21
Liczba stron: 584
ISBN: 9788382027594
Na przełomie XVI i XVII stulecia Księstwo Pomorskie przeżywało swój złoty wiek, a przez Europę przetaczała się fala polowań na czarownice. Dotarła do Szczecina. Tam, w 1620 roku stracono Sydonię von Bork. Jej procesem żyło całe Księstwo, bo oskarżona należała do najstarszego szlacheckiego rodu Pomorza, a wśród stawianych jej zarzutów znalazł się jeden szczególny: uśmiercenie panującego księcia. Broniła się niemal rok. Odwoływała zeznania złożone podczas tortur. W końcu przyznała się i została stracona. Tyle że po jej śmierci książęta z panującego rodu Gryfitów zaczęli umierać jeden po drugim. Na oczach przerażonych Pomorzan wymarła ich rodzima dynastia, a księstwo zniknęło z map, rozszarpane pomiędzy Szwecję i Brandenburgię. Legenda o klątwie rzuconej przez Sydonię na ród Gryfitów na trwałe zagościła w umysłach mieszkańców. Mówiono, że to zemsta za niedotrzymaną obietnicę.
Akta procesowe Sydonii von Bork przetrwały zawieruchę dziejową. Cherezińska rekonstruuje historię tej wyjątkowej kobiety, sięgając do starych dokumentów. Dlaczego oskarżono starą szlachciankę? Czy była ofiarą mordu sądowego, czy awanturnicą, która sama wpakowała się w kłopoty? Kim była najsłynniejsza pomorska czarownica? I dlaczego o jej rodzie mówiono: To jest stare jak Bork i diabeł?

Jedna z najbardziej sławnych czarownic w Polsce, Sydonia von Bork, wywodziła się z wybitnej rodziny książąt pomorskich. Pasjonowała się zielarstwem i mieszkała w Szczecinie. Choć Sydonia należała do najstarszego rodu szlacheckiego na Pomorzu, jej życie było dalekie od łatwego. Jej losy potoczyły się w taki sposób, że została samotną kobietą związana z kaleką siostrą Dorotą. Sama również cierpiała z powodu swojej choroby. Była samotną, niezłomną i tajemniczą kobietą. Może właśnie z tego powodu była uważana za wiedźmę i została oskarżona o praktykowanie magii. Długotrwała walka o prawdę niestety doprowadziła ją do stracenia, a jej ciało spalono na stosie.
Sydonia była piękną kobietą, która w młodości znalazła się na dworze księcia gryfickiego. Tam przeżyła swoją pierwszą miłość, która była odwzajemniona. Syn Filipa I, Ernest, kochał ją tak samo mocno, jak ona jego. Niestety, gdy oświadczył jej się, nie pozwolono im wziąć ślubu. Po tym incydencie na Sydonię spadła fala nieszczęśliwych zdarzeń. Mimo że później nadal byli kandydatami do jej ręki, bohaterka pozostała sama. Jej brat również miał z nią swoje nieporozumienia, nie potrafili się dogadać, a kielich goryczy się przelał, gdy zaczęli się sprzeczać o pieniądze.
Zachwyciła mnie postać głównej bohaterki, o której wcześniej nie miałam pojęcia. Imię Sydonia brzmi tajemniczo i intrygująco, a jednocześnie ma pewien dworski wydźwięk. Okazuje się, że idealnie pasuje do panny Bork, która ożywa na kartach tej powieści. Na ostatnich stronach autorka opowiada o prawdziwej Sydonii i jej losach. Muszę was poinformować, że jest to postać historyczna, która faktycznie istniała i została stracona po długim procesie, który trwał przez cały rok. Dokumenty, na podstawie których można było odtworzyć większość jej życia, przetrwały przez wieki od XVII wieku.
Tło historyczne i społeczne jest bardzo dokładnie przedstawione, pełne szczegółów i interesujących elementów, ukazujących świat Sydoni. Oprócz skomplikowanych powiązań rodzinnych, autorka opisuje zwyczaje, wnętrza, stroje i potrawy charakterystyczne dla tamtych czasów. Sydonia początkowo była damą dworu, a potem walczyła o godne życie dla siebie i swojej siostry. Było to trudne dla samotnych kobiet w tamtych czasach, zwłaszcza jeśli nie miały wsparcia ze strony rodziny. Jak sami widzicie, kobieta nie miała łatwego życia. W tamtych czasach brak męża był już znakiem nieposłuszeństwa, a fakt, że interesowała się ziołolecznictwem, tylko jeszcze bardziej dolewał oliwy do ognia. Pomimo że nie popełniła żadnego złego czynu, została stracona.
Książka składa się z kilku części, z których każda opisuje inny etap życia Sydonii. Widać w nich również zmiany, jakie zachodziły na Pomorzu. Wszystkie te wątki składają się na wciągającą historię, którą warto poznać.
Podczas czytania fragmentu dotyczącego procesu Sydonii przyszła mi do głowy myśl, jak niewiele wystarczyło w przeszłości, aby oskarżyć kobietę o czary (dziwne, że mężczyzn tego nie dotyczyło). Wystarczyło, że była samotna i miała wiedzę o ziołach, zarówno leczniczych, jak i trujących, aby na nią rzucać oszczerstwa.
Moja ocena: 9/10