- sylwia.bookhunter
Wezwij na pomoc sokoła

Tytuł: Wezwij Sokoła
Tytuł oryginalny: Call down the hawk
Autor: Maggie Stiefvater
Wydawnictwo: Uroboros
Data Premiery: 24.02.2021
ISBN: 9788328083363
Tłumacz: Piotr Kucharski
Muszę zacząć od tego, że niestety mam pierwsze rozczarowanie roku na swojej liście. Tak jak opis czy sama autorka przyciągnęła mnie do książki, tak niestety zawartość mocno odpycha. Jestem bardzo rozczarowana po lekturze, zdecydowanie spodziewałam się czegoś innego po opisie a dostałam zlepek przypadkowych zdań, słów czy wręcz całej historii, która sprawiła, że książka mocno mnie zmęczyła i gdyby nie fakt pisania recenzji, nie jestem pewna czy nie wylądowałaby na półce, przeczytana tylko do połowy. Wielka szkoda, bo po "Królu Kruków" spodziewałam się czegoś równie dobrego.
Zacznijmy od początku; według opisu wśród nas znajdują się śniący i wyśnieni. Ci którzy śnią, jedyne co mogą zrobić to spróbować w jakiejś mierze to kontrolować. Wyśnieni bez śniących umierają, jak marionetki bez swojego mistrza. Nie wszyscy mają dobroć w sobie, ci którzy niosą mrok, wykorzystują śniących by zabijać, by niszczyć. Zanim sny zniszczą cały świat. Trójka bohaterów: Ronan Lynch jako śniący, który sprawia że nawet najgorszy koszmar może stać się rzeczywistością, Jordan Hennessy - złodziejka oraz Carmen Farooq-Lane jako łowczyni. Na własne oczy widziała jakie skutki może przynieść śnienie, jak niebezpieczny jest to dar ale i przekleństwo. Jednak zbliża się coś jeszcze gorszego...
Opis brzmi jak świeży powiew czegoś nowego, zupełnie nowa historia, która jeszcze nie ujrzała światła dziennego nigdy wcześniej. Całą opowieść miałaby sens, ale... no właśnie. Sens. Tego tu zabrakło i można to odczuć już w pierwszym rozdziale.
Czytając miałam wrażenie jakby Maggie Stiefvater miała pomysł a później pojawił się kolejny i jeszcze jeden i następny, aż w końcu powstała z tego książka. Czułam się jakbym czytała niezredagowaną powieść albo jakby ktoś wrzucił w nią przypadkowe, nie mające żadnego sensu, słowa. Zbyt długie opisy otaczającego nas świata, które również nie porywają, za mało akcji, która potrafiłaby choć na chwilę nas wciągnąć. Bohaterowie są tak płascy i nijacy, że czytelnik ma ochotę nimi wszystkimi potrząsnąć i sprawdzić czy w ogóle mają coś w środku. Nie ma nawet jednego ciekawego wątku, którym dałoby się uratować tą książkę. Brak chemii, brak sympatii do chociaż jednego bohatera.
Cała historia wygląda jak wyśniona bajka po niedozwolonych substancjach. Zorientowanie się co autor miał na myśli, jest zgoła niemożliwe. Dość duży wpływ miały na to koszmarne dialogi, które wyglądały jak zlepek przypadkowo wykrzyczanych słów podczas gry w kalambury.
Czy jest w tej książce coś co mi się spodobało? Pomysł. To jedyne co uważam za plus, bo niestety cała reszta nawet nie zapada w pamięć wystarczająco głęboko, by o niej wspomnieć.
Sylwia "Sirroco" Stinia