PoważnieNiepoważny
Ziarno Światła
Nikolas Razmuk - Ziarno Światła. Zachwianie wiary

AUTOR: Nikolas Razmuk
TYTUŁ: Ziarno Światła. Zachwianie wiary
GATUNEK: science-fiction / fantastyka
DATA WYDANIA: 17.05.2022r.
WYDAWNICTWO: Novae Res
ISBN: 978-83-8219-924-6
ILOŚĆ STRON: 382
OCENA: 7/10
Ziarno Światła. Zachwianie wiary to książka, którą należy przeczytać dwukrotnie. Raz, żeby podniecić się tym światem, dwa, żeby na nowo się podniecić, ale tym razem zrozumieć. Na moje pogubienie w fabule może wpływać fakt, że nie wiedząc o istnieniu pierwszego tomu, bezmyślnie chwyciłem za drugi. Czy aby na pewno chronologiczne czytanie tej powieści jest konieczne? Znajomość bagażu doświadczeń pojawiających się tu postaci, ich początku i wydarzeń, które w jakiś sposób ich ukształtowały, na pewno pomaga w interpretacji ich zachowania w tomie drugim, ale nie wydaje mi się żeby ta wiedza była sine qua non powieści. Aczkolwiek dobrze by było ogarnąć tom pierwszy, teraz będący dla mnie z oczywistych względów jedną wielką retrospekcją.
Bez owijania w bawełnę, Zachwianie wiary jest pogmatwane już od pierwszych stron. Towarzyszymy teotrycie (kim jest teotryta?) Posthumusowi Piątemu w odbywaniu kary na „zapomnianym, pełnym niebezpieczeństw Widmowym Świecie” – jak głosi okładka. Musi tu polować na jedne dziwne stwory jeśli chce żyć i uciekać przed innymi dziwnymi stworami jeśli nie chce umierać. Kiedy nadarza się okazja do ucieczki, ten z niej korzysta. Świat, w który wpada to zlepek ludzkich intryg, spisków, kłamstw, oszczerstw i przekrzykiwania czyj statek jest większy, a czyja technologia bardziej zaawansowana. Posthumus stara się odnaleźć swoich braci, którzy m.in. przyłożyli ręce do tego, aby go zesłać tam, skąd uciekł. Po odnalezieniu swojego dawnego ucznia okazuje się, że nasz teotryta, choć nie był tego świadomy, spędził w Widmowym Świecie ładny kawał czasu… W dodatku podczas, gdy on szuka prawdy, jakaś tajemnicza istota szuka jego.
Nikolas Razmuk to mój rówieśnik. Powinien zatem mieć już 29 lat. Uniwersum, które stworzył przy okazji obydwu „Ziaren Światła” wygląda tak, jakby pracował przy nim od co najmniej 25 (dajmy mu ze 4 lata na naukę podstawowych czynności życiowych). Świat jest przemyślany na tysiące lat wstecz. (Ogólny tego zarys jest przedstawiony na końcu książki w formie Kalendarium Krwawnika). Na każdej płaszczyźnie. Każde wydarzenie ma swoją przyczynę i skutek, a jeśli nie widać jeszcze tego drugiego, to znaczy, że na pewno powstanie kolejny tom powieści. Wielowątkowość stwarza poletko pod pisanie całych ksiąg dotyczących postaci pobocznych i założę się, że za te również będzie warto chwycić. Autor tchnął w stworzone postaci życie i pozbawił je jednolitości. Są szare, ale w tym przypadku w znaczeniu wymieszania bieli i czerni. Zgrabnie także wymieszał sci-fi z fantastyką i pokazał nam, że miał sporo pomysłów na „Ziarno…” szkoda tylko, że tak dużo z nich (na pewno nie wszystkie, wierzę w niego!) zostało upchnięte na tych niecałych 400 stronach. Trzeba wykazać się zatem nie lada skupieniem, czytając, ażeby dokładnie prześledzić każdy wątek. A to robi się niestety bardzo często kosztem eksploracji naprawdę dobrze zbudowanego świata. Ode mnie mocne 7/10, choć bardzo bliziutko ósemki!